"Póki piłka w grze wszystko może się zdarzyć". To słynne piłkarskie przysłowie najlepiej odzwierciedla to, co działo się na stadionie w Pławinie, podczas rozgrywanego spotkania pomiędzy Zawiszą Pławin, a Wartą Wawrów. (czyt.dalej)
Goście z Wawrowa zawitali na odległe rejony okręgu w licznym gronie, bo śmiało można powiedzieć że kadra składająca się z 14 osób to spore osiągniecie, takiej frekwencji towarzyszyło też dużo pewności siebie i spokoju, jak się okazało za dużo...
Od pierwszego gwizdka Warta na boisku zachowywała się jak stado spłoszonych danieli, na wybiegu obok, wiele niepotrzebnych strat, nieporozumienia w każdej formacji, brak ładu i porozumienia. " Pławinianie " wykorzystywali ten chaos i nacierali na bramkę, wtórnie debiutującego golkipera Pawła Stępnia, z kolejnymi minutami, od strony gości wyglądało to lepiej, do minuty 30, kiedy to nasz czołowy zawodnik i filar obrony - Marcin Szyszuk zostaje ukarany czerwoną kartką za " faul taktyczny ", tu się wtrącę - Pawik, po chuj?
Roszady w ustawieniu poprowadziły do zguby, nie było widać krycia a przeciwnik dalej atakował, jeszcze przed przerwą doprowadziło to do straty 2 bramek i do szatni schodziliśmy w trudnej sytuacji, ale z nadzieją.
Druga połowa wyglądała znacznie inaczej, było widać już zarodki akcji z naszej strony, oddaliśmy parę strzałów - niegroźnych, ale strzałów, K.Dudek wypracował znakomitą okazje to zdobycia bramki w 50 min, przechodząc z piłką 3 graczy Zawiszy, ale brakowało ostatniego podania, po którym na 99 % zdobylibyśmy kontaktowego gola, ponieważ w polu karnym było aż 3 niekrytych kolegów z zespołu.
Minuty leciały a my wciąż na boisku nie byliśmy sobą, strzały Kurka, Graczyka, Głąba, czy Pańczyka nie zagrażały bramce rosłego bramkarza gospodarzy, po którymś z nich piłkę przejmują przeciwnicy i długim podaniem uruchamiają swojego napastnika, który bez problemu radzi sobie z naszą formacją obrony i zdobywa bramkę na 3-0, po straconym golu nadal atakowaliśmy, choć już bez przekonania, agresywna gra gospodarzy i faule, wyeliminowały z boiska za sprawą kontuzji E.Kurka, zastąpił go M.Konieczny.Boisko też opuścili W.Sokołowski(P.Bryl), Graczyk(M.Mirzyński).
Dopiero w 80 min, po faulu na 30 metrze, do piłki podchodzi M.Pańczyk i strzałem techniki C.Ronaldo pokonuje bramkarza i mamy 3-1. Po tym trafieniu mieliśmy jeszcze szanse na kilka trafień, ale bez skutku Próbowali M.Mirzyński, K.Głąb czy K.Dudek, nawet P.Bryl popisał się doskonałym blokiem w defensywie, zawisną w górze niczym Zbigniew Bartman i wybił piłkę rękoma za plac gry.
W końcówce spotkania tracimy bramkę na 4-1, za sprawą niesłusznie podyktowanego rzutu karnego, za przewinienie-widmo naszego bramkarza.
Końcówka to faule, faule i faule, o dziwo brak interwencji ze strony arbitra na poczynania gospodarzy.
Schodzimy pokonani 4-1.
(E.Kurek)-'' Dumni z gry być nie możemy, ale cieszą nas liczne powroty do drużyny zawodników, którzy jeszcze w juniorach reprezentowali barwy WW i nosili koszulki E.Kukurowskiej."